Strona wykorzystuje pliki cookies, jeśli wyrażasz zgodę na używanie cookies, zostaną one zapisane w pamięci twojej przeglądarki. W przypadku nie wyrażenia zgody nie jesteśmy w stanie zagwarantować pełnej funkcjonalności strony!

Nowy numer

hmp 89sm

Szukaj na stronie

HMP Poleca

pandemic m

ARTUR ANDRUS – Myśliwiecka

 

(2012 Mystic)
Autor: \m/\m/
arturandrus-mysliwiecka
Tracklist:
1. Piłem w Spale, spałem w Pile
2. Ballada o Baronie, Niedźwiedziu i Czarnej Helenie
3. Duś, duś gołąbki
4. Dam ci ptaszka
5. Życie jest dziwne
6. Ballada o wyważonym koniu księcia Józefa
7. Czarna Helena po roku
8. Manifest niełatwej rezygnacji
9. Wiersz o tym, że każdy prawdziwy mężczyzna
10. Piosenka o podrywie na misia
11. Królowa nadbałtyckich raf
12. Petersburg
13. Cieszyńska
14. Glanki i pacyfki
 
Pan Andrus kojarzy się z klucznikiem / kustoszem wielkiego muzeum kabaretu, jakim dla mnie jest Program III Polskiego Radia, a szczególnie audycja "Powtórka z rozrywki". Osoba Pana Andrusa jest dla mnie wręcz nierozerwalna z dbaniem o nieprzemijanie niemałego dorobku Polskiego Kabaretu, a także promowaniem coraz młodszych pokoleń kabareciarzy. Oczywiście to nie jedyne wcielenia tego dziennikarza radiowego, albowiem z pewnością wielu kojarzy go, jako gospodarza / konferansjera wielu kabaretów, przeglądów i innych imprez rozrywkowych. Zajmował się także pisaniem tekstów dla kabaretów,  był autorem książki (zbiór wierszy i piosenek), a także zaczął sam występować w kabaretach, z czego największą popularność zdobyła kreowana przez niego postać Jonathana Owensa z serialu "Spadkobiercy". Oczywistym było, że w końcu Pan Artur Andrus na stałe zagości na deskach sceny, bawiąc nas jako szansonista swoim słowem i muzyką. A my Polacy uwielbiamy takie kabaretowe psoty. Od zawsze. W posługiwaniu się polskim językiem Pan Andrus jest wręcz mistrzem. Bardzo mu tego zazdroszczę. Z łatwością żongluje słowami i frazami, z lekkością snuje swoje opowiastki, gładko nas rozśmiesza ale i nieraz zmusza do zadumy. Z umiejętnością wykorzystuje różne patenty wmawiając nam, że jesteśmy równie inteligentni jak on. A my Polacy lubimy aby łechtać naszą próżność. Jest to nic nowego jeśli chodzi o polskie realia. Na tym schemacie opiera się popularność całości ambitniejszych form rozrywki, począwszy od piosenki studenckiej, aktorskiej, poezji śpiewanej po muzykę rockową zwaną alternatywną. Lubimy się dowartościować, być tym lepsiejszym. Tym bardziej gdy humor umie dołożyć komuś innemu. Całe szczęście Pan Artur umiejętnie unika takiej małostkowości. Nie inaczej jest z muzyką, która głównie jest oparta o swingująco  - jazzująco - festiwalowe dźwięki, w których łatwo wyłuskać również, ludyczno - folkowe hołupce czy inne orientalno - latynoskie rytmy, ale też czasem ambitnie posunie punkiem czy już mniej ambitnie przyłoży bigbitem. Dość imponujący miszmasz dźwięków, a wszystkiego niewątpliwie nie wymieniłem. Na pewno zrobił to ktoś z niemałą głową. Nie mam informacji kto wspiera w studio Pana Artura, ale muzycy, instrumentaliści są bardzo sprawni. Klasa sama w sobie. Jednak podstawowym przesłaniem muzyki wspierającej śpiewane teksty przez Pana Artura jest trafienie w nasze najprostsze emocje aby bez problemu porwać nas albo do tańca albo przynajmniej do rytmicznego kiwania z energicznym przytupem. Także komercja - acz z ambicjami - przjaźnie do nas skrzeczy. Jest to uczciwe postawienie sprawy w odróżnieniu do artystów z pod znaku muzyki alternatywnej. Ci przeważnie puszczają do nas oko, że taki hard rock, glam rock, folk, country czy inne szlachetne gatunki, to taka zabawna i infantylna muzyczka dla prostaczków, po czym niby to dla hecy robią pastisz czerpiący garściami z dokonań innych, produkując przebój i czerpiąc z tego pokaźne zyski. Wracając na "Myśliwiecką"... Pan Andrus jest śpiewakiem. I już! Powinno to wystarczyć. O dziwo stawiałbym go obok Jana Kaczmarka (tego z Elity i niestety, już nieżyjącego). Mam nadzieję, że obaj Panowie się nie obrażą. Nie ma co ukrywać takie humorystyczne, kabaretowe granie Pana Artura Andrusa bardzo przypadło mnie do gustu. Nie dziwię się, że "Myśliwiecką" zdobył sukces, a "Piłem w Spale spałem w Pile" stał się sztandarowym hitem tego albumu, który zdaje się nie tylko podbił scenę kabaretową. To nie jedyne przeboje tego krążka, bo choćby dwie części przygód Barona, Niedźwiedzia i Czarnej Heleny równie są nośne, a "Królowa nadbałtyckich raf" z pewnością co sezon w nadmorskich kurortach będzie jednym ze szlagierów. Wyróżniłbym jeszcze "Życie jest dziwne" za niezwykły pomysł na tekst oraz za to, że sam jestem niepoprawnym fanem polskiej piłki kopanej. Tak, na prawdę należało by wymienić wszystkie kompozycje z "Myśliwieckiej", bo każda jest na swój sposób bombowa. Także te 43 minuty przelatuje błyskawicznie, lekko, nośnie i przyjemnie. Kolejny klasyk na scenie kabaretowej.
\m/\m/

rightslider_004.png rightslider_002.png rightslider_005.png rightslider_001.png rightslider_003.png

Goście

5053255
DzisiajDzisiaj788
WczorajWczoraj3081
Ten tydzieńTen tydzień6734
Ten miesiącTen miesiąc56906
WszystkieWszystkie5053255
3.14.142.115