Strona wykorzystuje pliki cookies, jeśli wyrażasz zgodę na używanie cookies, zostaną one zapisane w pamięci twojej przeglądarki. W przypadku nie wyrażenia zgody nie jesteśmy w stanie zagwarantować pełnej funkcjonalności strony!

Nowy numer

hmp 89sm

Szukaj na stronie

HMP Poleca

pandemic m

JULIEN DAMOTTE - Trapped

 

(2010 Self-Released)

Autor: Adam Nowakowski


Julien Damotte to francuski gitarzysta o niezwykle bogatym emploi, gdyż pogrywa w zespołach metalowych, rockowych, bluesowych i nie tylko. Jego wielkim marzeniem było nagranie progresywnego koncept-albumu, czego właśnie dokonał. Od razu dodajmy, że wyszło mu znakomicie! Z płytami sygnowanymi nazwiskami gitarzystów najczęściej bywa tak, że słuchacz czuje się jak widz w teatrze jednego aktora, który to w czasie całego przedstawienia pyszni się swoimi boskimi umiejętnościami. I tu czeka nas miła niespodzianka, bo chociaż Julien całość skomponował, zaśpiewał i zagrał na wszystkich instrumentach (!), to płyta brzmi bardzo… „zespołowo”. Ego Juliena jest normalnych gabarytów, więc nie ma mowy o nadmiernym eksponowaniu partii gitarowych, a choć solówek jest tu sporo, a są takie, że palce lizać, to jednak nie stanowią one osnowy utworów; nie mamy też wrażenia, że utwór jest tylko pretekstem do tego, by Julien mógł pobiegać palcami po gryfie. Dodajmy, że Francuz to także znakomity kompozytor i wymyślił świetne linie melodyczne oraz chwytliwe refreny, dlatego tych kawałków po prostu chce się słuchać! Do całego przedsięwzięcia Julien zaprosił kilkoro swoich przyjaciół, którzy, a to zagrali jakąś solówkę, a to coś zaśpiewali. No, ale przejdźmy do samej płyty. Znajdziemy na niej 50 minut bardzo ciężkiego metalu progresywnego, najbardziej kojarzącego się z Dream Theater z okresu „Train Of Thought”. Skojarzenie to potęguje Gus Monsanto, który dzierży mikrofon przez pierwszą połowę albumu, a śpiewa niczym syn Jamesa LaBrie (barwa głosu) i Russela Allena (agresywniejsze partie). Momentami zastanawiałem się, dlaczego Julien powierzył mu aż tyle partii, skoro sam jest świetnym wokalistą, ale cóż, płycie to na pewno nie zaszkodziło. Pierwsze 2/3 albumu zawierają metalowe wałki, na koniec zaś dostajemy kompozycje nieco lżejsze, niezwykle emocjonalne (vide ballada „Death”). Spośród całości najbardziej wyróżnia się utwór „The Inner Struggle”. Nie pod względem jakości, ale formy, gdyż zaczyna się on straszliwą sieczką w stylu Gorgoroth (!), potem nieco zwalnia, ale w refrenie perkusja znów napierdziela, a Gus przekrzykuje się z ryczącym Mattem Haussym. Mistrzostwo kontrastu! No cóż, mnie „Trapped” słuchało się znakomicie i na pewno jeszcze nieraz będę do tej płyty wracał. Mogę śmiało polecić ją wszystkim miłośnikom metalu progresywnego, a także tym, którzy może niekoniecznie przepadają za przekombinowanym graniem („Trapped” na pewno takim albumem nie jest!), ale po prostu lubią ambitną muzykę. (5)

rightslider_003.png rightslider_004.png rightslider_002.png rightslider_005.png rightslider_001.png

Goście

5054222
DzisiajDzisiaj1755
WczorajWczoraj3081
Ten tydzieńTen tydzień7701
Ten miesiącTen miesiąc57873
WszystkieWszystkie5054222
13.58.39.23