Strona wykorzystuje pliki cookies, jeśli wyrażasz zgodę na używanie cookies, zostaną one zapisane w pamięci twojej przeglądarki. W przypadku nie wyrażenia zgody nie jesteśmy w stanie zagwarantować pełnej funkcjonalności strony!

Nowy numer

hmp 89sm

Szukaj na stronie

HMP Poleca

pandemic m

STAR ONE - Victims Of The Modern Age

 

(2010 InsideOut)

Autor: Włodzimierz Kucharek


Ponad 30 lat kariery kompozytora i multiinstrumentalisty Arjena Lucassena przyniosło wiele spektakularnych sukcesów i ani śladu artystycznego wypalenia. Arjen, jedno ze znaczących kół napędowych szeroko pojmowanego rocka progresywnego, wydaje swoje kolejne publikacje fonograficzne jak grzyby po deszczu, z logo licznych formacji, których był założycielem lub współtworzył, „wyciągnął” na powierzchnię Ziemi, by zniknąć z ich składu, jak gwiazda we Wszechświecie, vide Stream Of Passion. Z perspektywy fana wygląda, jakby Holender, w zależności od koncepcji, specyfiki autorskich pomysłów, nastroju i atmosfery tworzenia budził do życia swoje rockowe „byty”, wydając albumy radujące duszę licznych fanów, oszałamiające urokiem, przyciągające różnorodnością i całą paletą brzmieniowych i rytmicznych rozwiązań. Podobnie będzie pod koniec października 2010, gdy po ośmioletniej nieobecności wśród rockowych Ziemian wyląduje jego pojazd kosmiczny Star One. Kapitan w gotowości do lotu po zakamarkach ludzkiego umysłu, zbiorniki pełne zaskakujących idei, tętniące pomysłami, wielorodnymi rozwiązaniami, swoim wyrafinowaniem i profesjonalizmem wpędzające całe gromady rockmanów w depresję twórczą. Ten pojazd czeka na znak swojego kreatywnego szefa, by sprawić niespodziankę, oszołomić pięknem, odświeżyć formułę z roku 2002, pokombinować detalami stylu z udziałem elektroniki, precyzyjnie oszlifować brzmienie, zadbać o odpowiedni, międzyplanetarny klimat i wreszcie wywołać estetyczne pożądanie, zarejestrowanymi na obu krążkach (bonus to ponad 24 minut muzyki) ślicznymi melodiami. Kurdę, niderlandzki Gościu, jak Ci się udaje kształtować te linie melodyczne, powalające urokiem, świeżością i prostotą przystępną dla każdego ucha, o świetnie wyważonych proporcjach między kaskadami dźwięku, pędzącymi z prędkością światła i nostalgicznymi, powolnymi mgławicami, otaczających słuchacza leniwie, bez pośpiechu, jak macki monstrualnej ośmiornicy, świadomej swojej paraliżującej siły. Bo te blisko 80 minut rockowego święta, licząc z dyskiem bonusowym, to gigantyczny magnes, który swoją dynamiką przyciągnie ponownie całe rzesze rockowych przyjaciół. Na „Victims Of The Modern Age” wspiera Lucassena, jak zwykle, grono przyjaciół, którzy w historii wielokrotnie odciskali swoimi rockowymi wypowiedziami piętno w pamięci słuchaczy, gwarantując wysoką jakość widowiska. Tym razem w procesie twórczym uczestniczyli m.in. Allen Russell (Symphony X), Damian Wilson (Threshold), Floor Jansen (ReVamp, ex- After Forever) czy Dan Swanö (Nightingale, ex- Edge Of Sanity). Wokalna siła napędowa, motoryczna, tworząca cholernie wybuchową mieszankę nitrogliceryny - wystarczy impuls instrumentalny, a linie wokalne w mistrzowski sposób przybierać zaczynają różne formy, od delikatnych, melodyjnych pasaży, aż po skrajnie brutalne growle. Co ciekawe, te kontrastujące ze sobą style śpiewania uzupełniają się znakomicie, tworząc spójną mozaikę wokalną. A na albumie Star One wytyczono rozległą przestrzeń dla popisów wokalnych, od nostalgicznych szeptanek, delikatnych i orzeźwiających jak letnia bryza (w mniejszości), aż po furiackie wybuchy „ryków” mordowanej w wymyślny sposób ofiary Kuby Rozpruwacza (dla przeciwwagi tych pierwszych). Między tymi skrajnościami usadowiły się przeważające koalicje głosów prawdziwych mężczyzn, ozdobione multum fajerwerków, gdy chłopy przed mikrofonem wyciągają takie dźwięki na skali, że słuchacz dostaje dreszczy z podniecenia. Jak do tego dodać wulkany emocji i dynamikę rozwoju muzycznych zdarzeń, otrzymamy w miarę kompletny obraz stukaratowego dzieła rockowego. Każdy utwór przeżywa liczne zmiany, od wolniejszych prądów klawiszy prowadzonych przez Mistrza, aż po prawdziwie metalowe eksplozje. W ogóle porównując ten album Arjena do studyjnego poprzednika z 2002 roku, zaznaczyć należy koniecznie, że utwory Anno Domini 2010 rozwala od wewnątrz potężna siła, łamiąc każdą wolę, a salwy gitar i sekcji padają gęsto, wywalając głębokie leje w świadomości słuchaczy. Nie wiem, czy takie były założenia, ale nowe wydawnictwo Star One ma bardzo metalowy wizerunek, oczywiście z udziałem klawiszy, równie rozszalałych na licznych płaszczyznach dźwięku obranej konwencji, a rytmy są prostsze, brzmienie bardziej drapieżne niż dotąd. Klimat pulsuje, dudni, iskrzy energią, a dźwięki pędzą jak natchnione między ciałami niebieskimi fruwającymi w universum. Moje oczarowanie płytą „Victims Of The Modern Age” nie zna granic i nie uległo „za grosz” weryfikacji po kolejnych kilkunastu przesłuchaniach. Nie będę pisał o poszczególnych częściach, gdyż po pierwsze nie ma tyle miejsca, po drugie wszystkie dziewięć odsłon krążka numer jeden traktować należy całościowo. Jak to zwykle u Lucassena, wszystko - łącznie z najdrobniejszymi szczegółami -dopieszczone jest technicznie w niewiarygodny sposób, aranżacyjnie na najwyższym poziomie, nie dostrzegam słabych punktów. Dam maksa, czyli 6 punktów, zaznaczając, że według mnie song tytułowy, a dalej „Earth That Was”, „24 Hours” i zamykający publikację „It All Ends Here” warte są każdych pieniędzy i jeszcze więcej, nie mieszcząc się w skali ocen HMP. (6)

rightslider_005.png rightslider_004.png rightslider_002.png rightslider_001.png rightslider_003.png

Goście

5054907
DzisiajDzisiaj2440
WczorajWczoraj3081
Ten tydzieńTen tydzień8386
Ten miesiącTen miesiąc58558
WszystkieWszystkie5054907
3.142.124.252