Strona wykorzystuje pliki cookies, jeśli wyrażasz zgodę na używanie cookies, zostaną one zapisane w pamięci twojej przeglądarki. W przypadku nie wyrażenia zgody nie jesteśmy w stanie zagwarantować pełnej funkcjonalności strony!

Nowy numer

hmp 87sm

Szukaj na stronie

HMP Poleca

blind guardian plakatnwpskx m

plakat veleslarva m

tormentorva m

JUDGMENT HAMMER - Arbiter of Fate

 

(2009 Self-Released)

Autor: Kamil "Jim" Białek

 

Chociaż album jeszcze pachnie świeżością, to wyraźnie słychać, że thrashersi z Judgment Hammmer na własny koszt serwują nam podróż w lata 80-te. Zrywne, ostre riffy, zmiany tempa, melodyjne solówki i wokale. Nawet konsystencja brzmienia została zbliżona do złotej ery thrashu. Brzmienie i klimat Arbiter of Fate oscyluje wokół klimatu samego “Masters of Puppets”. Słuchając tej płyty mamy wrażenie, że jesteśmy w drugiej połowie lat 80-tych, przy czym nie do końca jest to tylko powtarzanie tamtych patentów. Mamy niewątpliwie do czynienia z precyzją i talentem tych młodych ludzi. Zadziwiające jest to, że ekipa nie bije gradem z Bay Area, chociaż muza z „Arbiter of Fate” mogłaby na to wskazywać, kolesie pochodzą z Montany, stanu słynącego z parku Yellowstone. Cztery z dziesięciu utworów pochodzą jeszcze z czasów, gdy chłopaki iskrzyli pod nazwą The Four Horseman. Album otwiera mocny, szybki riff z „Lighting War”, od razu słychać, że nie pierdolą się i wolą od razu przejść do rzeczy. Zmiany tempa i wgniatająca solówka dodaje patosu temu utworowi. „Judgment Hammer” to drugi utwór na płycie, jakby wizytówka zespołu, w którym faceci postawili na siedem minut ostrej jazdy. W dodatku przez ponad trzy minuty podgrzewają atmosferę grając instrumentalnie, a na zakończenie utworu odśpiewują refren. „Treason” to utwór, w którym pojawia się duża dawkę melodii, to ciekawe połączenie thrashowego grania z power metalowym wokalem. „Never Repent” to balladka w stylu Metalliki, z melodyjnym, gitarowym wstępem i ostrym wejściem sekcji rytmicznej, oraz wysoko śpiewanymi refrenami. „No Surrender” jest najbardziej techniczną kompozycją na albumie, zaś „Kill Or Be Killed” to przyśpieszenie oraz surowość. Ostatnie trzy minuty tego kawałka to mocne riffowe granie, przeplatane gitarowymi solówkami. W „Swift Justice” uwagę zwracają przede wszystkim melodyjne solówki, chóry wspomagające wokal oraz zapierdalanie na gitarach lub diametralne zwalnianie - full services. „Join Or Die” to mieszanka niemalże wybuchowa, mocny wstęp zaostrzony mocnymi riffami, refren śpiewany jest bardzo wysoko. Niczego mu nie brakuje – jest taki, jaki być powinien! „Thicker Than Water” to przedostatni utwór, ta instrumentalna gra przypomina mi „Orion” z „Master of Puppets”. W pewnym momencie napięcie opada i zostaje sama gra gitary basowej, która potem niesie za sobą przez cały utwór przewodni riff. „Brazen Serpent” - zamykająca kompozycja, mocne i szybkie granie, podsumowujące godzinę szycia w stylu starej, dobrej szkoły. (4)

138_mag_baner1.png 142_mag_baner5.png 141_mag_baner4.png 144_mag_thefairyfolktour.jpg 140_mag_baner3.png 143_bogactwo_ascezy.jpg 139_mag_baner2.png

Goście

4655224
DzisiajDzisiaj1025
WczorajWczoraj4381
Ten tydzieńTen tydzień5406
Ten miesiącTen miesiąc49543
WszystkieWszystkie4655224
35.175.191.46