Strona wykorzystuje pliki cookies, jeśli wyrażasz zgodę na używanie cookies, zostaną one zapisane w pamięci twojej przeglądarki. W przypadku nie wyrażenia zgody nie jesteśmy w stanie zagwarantować pełnej funkcjonalności strony!

Nowy numer

hmp 89sm

Szukaj na stronie

HMP Poleca

pandemic m

TSA, ACCESS DENIED - Gdynia - 31.01.2015

 

TSA, Access Denied - Klub Atlantic, Gdynia - 31 styczeń 2015

Ponury nastrój, Blindead w słuchawkach, autobus 141. Szarość za oknem idealnie podkreśla klimat muzy. Milion nie dokończonych spraw zapowiada groźnie nadchodzący tydzień. I krótka refleksja na temat minionego weekendu. No fajnie było, fajnie. Jeszcze tylko relacja, punkt w terminarzu zdecydowanie najprzyjemniejszy. Więc do roboty. Zacznę tradycyjnie od klubu. To moja druga wizyta w tym miejscu i mogę już stwierdzić z ręką na sercu, że jest to klub godny uwagi. Pierwsze podejście na X-Mass Noize Night vol.X zostawiło bardzo pozytywne wrażenie. Nawet pomimo lekkich spinek w szatni na koniec imprezy. Tym razem było już dużo lepiej. Klub bardzo młody, nawet nie roczny, zlokalizowany po dawnym kinie Atlantic. Duża przestrzeń, dwa poziomy i bardzo dobra akustyka. Wystrój bardziej uniwersalny niż rockowy ale nie jest to dziwne biorąc pod uwagę inne koncerty czy imprezy odbywające się w tym miejscu. To chyba jeden z najlepszych klubów w Gdyni, więc jeśli macie ochotę tam zajrzeć, nie ma nad czym się zastanawiać. Szczególnie gdy w grę wchodzi taki koncert. A jaki był ten koncert? Pierwsze co przychodzi mi do głowy to spokojniejszy niż kiedyś. Już nie pamiętam, który raz widzę TSA na scenie i zawsze jest w pełni zawodowo. No może pomijając pewien gig lata temu w Spodku. I mimo tego jakie panują opinie o graniu w tym wieku, mimo tego jak prawdziwe są pogłoski o relacjach między muzykami, to wciąż jest świetnie. Ze sceny, aż kipi rockowym przesłaniem i klimatem dawnych lat. Ach te wspomnienia… A teraz? Jest jakby wolniej, jakby ciszej. Nie gorzej tylko inaczej. Marek sam wspomniał, że lekarz zabronił mu skakać. Energia jest w głosie, nawet bez skakania. Teraz chyba jeszcze mocniejszym, bardziej czystym. Muzycy dali z siebie wszystko. Publika bez pomyłek wyśpiewywała takie klasyki jak „Heavy Metal Świat”, „Chodzą Ludzie” czy mój osobisty hicior „Jestem głodny”. Nie zabrakło młodszych utworów typu „Proceder” czy „To nie jest proste”. I Andrzej Nowak kipiący energią, i rewelacyjne solówki Stefana Machela. Pokłony dla realizatora dźwięku i klubu za świetne nagłośnienie. Coś tam na początku nie zagrało z mikrofonem ale obsługa szybko wyeliminowała problem techniczny. Zwyczajowo szeroki aplauz uzyskał utwór „Alien”, a pary jak namagnesowane nagle sklejały się i kołysały w rytm muzyki. ,,Wszyscy jesteśmy wyjątkowi i każdy z nas żyjąc tu, pracując, kochając, powinien liczyć na to, że kraj zaopiekuje się nim, gdy wydarzy się coś strasznego. Przestańmy milczeć i nie pozwalajmy, by nie mówiono o tym, co się tu dzieje! Chciałem też przypomnieć o człowieku, który niedawno od nas odszedł – Jan ,,Keks” Skrzek, nasz kochany przyjaciel, jeden z niewielu prawdziwych bluesman’ów w Europie. Pozdrów Hendrix’a przyjacielu…”  tradycyjna już refleksyjna mowa Marka Piekarczyka jako zapowiedź numeru „51”. To wszystko złożyło się na wycieczkę muzyczną wehikułem czasu. Wycieczkę, która dla jednych była podróżą w nieznane, a dla innych powrotem do domu. Klub pękał w szwach, a te kilkaset osób to zarówno bardzo młodzi ludzie jak i starzy „wyjadacze”. Tu i ówdzie widać było dzieci, a nawet fankę w ciąży. Muzyka łączy pokolenia, chciałoby się powiedzieć. I na szczęście kariera telewizyjna nie zepsuła Marka Piekarczyka i tak naprawdę nie wiele zmieniło się w jego postawie i nastawieniu do publiczności. Oby tak dalej. Po ostatnim utworze klub ani drgnął. Każdy czekał na bisy bo przecież jak to by było bez bisów. Co więcej przez tłum przeciskały się jakieś nowe osoby, które zupełnie na pasowały do towarzystwa. Po chwili okazało się, że już powinna zacząć się jakaś impreza taneczna. OMG to dla nich mogła być jedyna możliwość w życiu, aby zobaczyć taką kapelę na żywo. Ciekawe czy się podobało. TSA jednak tak łatwo nie odpuściło i dało jeszcze przyzwoity popis na bis. Między pstrykaniem fotek i podziękowaniami dla właściciela klubu, ze sceny zabrzmiały „Trzy Zapałki” i kilka innych utworów. I tyle. Teraz czas wracać do codzienności w autobusie numer 141. Dawka energii z klubu Atlantic pomoże nam przezwyciężyć smutki. Byle do wiosny…

Ps. Poniżej videorelacja z wydarzenia autorstwa Agnieszki Janczyk.

 

TSA, Access Denied - Klub Atlantic - Gdynia, 31.01.2015 - Autor: Agnieszka Janczyk

 

tsa atlantic 2015

 

 

rightslider_004.png rightslider_002.png rightslider_005.png rightslider_001.png rightslider_003.png

Goście

5049117
DzisiajDzisiaj956
WczorajWczoraj1640
Ten tydzieńTen tydzień2596
Ten miesiącTen miesiąc52768
WszystkieWszystkie5049117
3.142.197.212