Strona wykorzystuje pliki cookies, jeśli wyrażasz zgodę na używanie cookies, zostaną one zapisane w pamięci twojej przeglądarki. W przypadku nie wyrażenia zgody nie jesteśmy w stanie zagwarantować pełnej funkcjonalności strony!

Nowy numer

hmp 89sm

Szukaj na stronie

HMP Poleca

pandemic m

BRUJERIA, Drill Star Autopsy, Death Crusade - Gdańsk - 22.06.2016

BRUJERIA, Drill Star Autopsy, Death Crusade - B90 - 22 czerwca 2016

Lubię B90 latem. Klimat jaki panuje „na kontenerach” uzupełniony odrobiną piwa i świetną muzyką ma swoisty, relaksujący wpływ na nadszarpnięte życiem nerwy. Dziś jednak nie po spokój i odpoczynek tu przyszliśmy. Środowy wieczór należeć miał do gości z owianego od ponad dwudziestu lat tajemnicą zespołu Brujeria. Faktem jest, że i tym razem nie wiedzieliśmy do końca kto uzupełnił skład meksykańskiej formacji. Właściwie do tej pory nic nie jest pewne hehe.

brujeria b

Brujeria w niektórych kręgach nazywana "Satanic Mexican Drug Dealers", miała dziś wszystkim skopać tyłki wybuchową mieszanką łomotu z pogranicza death metalu i grindcore’u. Spodziewałam się dużo większej frekwencji. Tym bardziej, że był to jedyny koncert w Polsce, a zapowiadany przez krótką chwilę bydgoski gig tak szybko zniknął z plakatów jak i się na nich pojawił. Tymczasem na miejscu zastałam nie więcej niż 300 osób z czego spora część wyraźnie oczekiwała punktu kulminacyjnego. Mimo wszystko mniejsza sala klubu B90 podczas występu headlinera wypełniona była po brzegi. Niestety nie mogę tego samego powiedzieć o rozpoczynającym koncert występie trójmiejskiego Death Crusade. Początek był wręcz fatalny ponieważ pod sceną znalazła się ledwo garstka ludzi. Przyznam szczerze, że takie granie to zupełnie nie moja bajka, ale byli tacy którym się podobało. Mam nieodparte wrażenie, że głównym elementem który mnie zniechęcił po trzech kawałkach była jednostajność. Trudno, co zrobić, potem było już tylko lepiej. Po krótkiej przerwie na scenie pojawił się niemiecki band Drill Star Autopsy. Już wcześniej zaskoczył mnie fakt, jak słabo ta kapela jest wypromowana w necie. Niby jest jakaś płyta, niby gdzieś tam tam grają, ale wciąż zbyt mało szczegółów. Igła w stogu siana. Nie mniej jednak to co zaprezentowali bardzo przypadło mi do gustu. Może nie było tu nic odkrywczego i każdy znajdzie milion szufladek dla zaprezentowanych patentów, ale jakoś mi to weszło. Trochę symptomatyczna, zupełnie nie męcząca mieszanka hardcora i metalu. Było fajnie, ale czas na gwiazdy. I nad tymi gwiazdami przez chwilę się pochylę. Charakterystyczne dla Brujeria zmiany składu i tym razem pozostały do końca wielką niewiadomą. Przez szeregi bandu na przestrzeni lat przetoczyły się dosłownie dziesiątki bardzo dobrze znanych nam nazwisk.  Dla przykładu chociażby Raymond Herrera (Fear Factory), Billy Gould (Faith No More), Dino Cazares (Fear Factory), Jesse Pintado (Napalm Death, Terrorizer) czy Patrik Jensen (The Haunted, Witchery). Z informacji które udało mi się potwierdzić już po koncercie, do podstawowego składu Brujeria dołączył na basie Jeff Walker, natomiast za perkusją zasiadł Nicholas Barker. Tym sposobem oczywiste jest, że w składzie nie było Shane'a Embury'ego z Napalm Death, a szkoda.

brujeria photo b

Brujeria zaczęła bardzo soczyście kawałkiem "Pito Wilson" z albumu "Raza Odiada". Trudno było nie zauważyć, że publika bardzo dobrze zna utwory i celnie typuje z enigmatycznych zapowiedzi kolejne tytuły.  "Raza Odiada" stanowiła trzon setlisty i większość kompozycji pochodziła właśnie z tej płyty. Ostatnie wydawnictwo „Brujerismo” pojawiło się w bardzo okrojonej wersji. Ciekawostką niech będzie, że ten właśnie album został nominowany do Latin Grammy Awards w kategorii Najlepszy Rockowy Album. Muszę przyznać, że jest to krążek, który przypadł mi szczególnie do gustu. Charyzmatyczny wokalista Juan Brujo w nieco wyreżyserowanej formie prowadził dialogi miedzy utworami. Jednym ze szczególnych punktów programu było pojawienie się na scenie Pititis, czyli damskiej części tego ekscentrycznego duetu. Odziana w lekko za mały gorset wkroczyła na scenę wymachując pejczem podczas "Pititis Te Invoco" i tam już została wykrzykując swoje partie i tańcząc jakieś „rytualne” wygibasy.  Nie da się ukryć, że nieco dziwaczna to para.  Najciekawszym momentem jednak było odegranie utworu "Division del Norte" podczas którego na scenie wzniesiono ponad głowy maczety. Co jest takiego kontrowersyjnego w tym zespole? Oprócz tajemniczych zmian składu wyjątkowa jest również warstwa liryczna i grafika. Pierwszy album zespołu "Matando Güeros" ("Zabijając białych chłopców") został wycofany ze sprzedaży w większości krajów europejskich. Jako powód podano teksty ociekające przemocą i nienawiścią oraz zachęcające do zażywania i handlowania narkotykami. Okładka też była niczego sobie. Podsumowując ponad godzinny gig wywarł na mnie bardzo pozytywne wrażenie. Teatralne przerywniki wprowadziły fanów w bliski kontakt z muzykami operującymi językiem, który sami nazwali spanglish. Koncert zakończyła ekscentryczna „Marijuana” czyli przeróbka tu i ówdzie popularnej „Macareny”. I tyle na dziś. Hoy BRUJERIZMO pa tí satanismo!

Tekst: Małgorzata "Margit" Bilicka

rightslider_002.png rightslider_004.png rightslider_005.png rightslider_001.png rightslider_003.png

Goście

5054883
DzisiajDzisiaj2416
WczorajWczoraj3081
Ten tydzieńTen tydzień8362
Ten miesiącTen miesiąc58534
WszystkieWszystkie5054883
3.22.242.71