Tarja - Warszawa - 5.12.2016 [Zdjęcia]
TARJA - Progresja Music Zone - 5 grudnia 2016
Niezwykła, zjawiskowa, jedyna w swoim rodzaju… To tylko jedne z wielu słów jakimi można określić Tarję Turunen, utalentowaną fińską wokalistkę i byłą członkinię zespołu Nightwish. 5 grudnia 2016r. artystka dała koncert w warszawskiej Progresji, promujący jej czwarty solowy album “The Shadow Self”.
Wybitnej sopranistce, której nazwisko zapisało się grubymi zgłoskami w historii metalu symfonicznego, nie można odmówić oddanych wielbicieli. Najzagorzalsi fani Tarji czekali na otwarcie bram Progresji nawet kilka godzin! O godz. 18:45 wpuszczono do klubu oficjalny polski fanklub artystki Winter Storm Poland, a kilka minut później pozostałych uczestników koncertu.
Supportem Tarji podczas jej warszawskiego show byli hiszpańska kapela Suddenlash i brytyjski zespół Immension. Suddenlash pojawił się na scenie o godz. 19:45. Założona w 2010r. grupa grająca metal symfoniczny pochodzi z Barcelony, a jej wokalistka Lidia Guglieri przypomina swoją urodą i wokalem Simone Simons w pierwszych latach istnienia zespołu Epica. Kapela zaprezentowała utwory z debiutanckiego albumu “Soul’s Revenge” oraz przedsmak drugiego krążka “Queen of the Night”, którego premiera odbędzie się już wkrótce. Delikatne brzmienie symfonicznych instrumentów oraz eteryczny wokal Lidii z całą pewnością stanowił dobre wprowadzenie do koncertu gwiazdy wieczoru. Nie mniej ciekawy był też występ drugiego supportu czyli hardrockowego zespołu Immension z Sheffield, który rok temu wydał swój debiutancki album “In Vain”. Mocny głos wokalisty Jake’a Kearsleya oraz ciężkie brzmienie gitar skutecznie rozgrzały publikę przed Tarją.
Tarja Turunen pojawiła się na scenie punktualnie o godz. 21:00. Koncert otworzyła energetycznym utworem “Demons in You” z najnowszej płyty “The Shadow Self”. Od razu wzbudziła okrzyki oraz inne żywe reakcje fanów, na które zresztą chętnie odpowiadała. Wielbiciele artystki przygotowali dla niej między innymi balony w kształcie serc, flagę Polski i dwa bukiety kwiatów, między innymi słoneczników. Gwiazda odwdzięczyła się kilkoma zwrotami w naszym języku - “Kocham was”, “Ręce w górę” czy “Do zobaczenia” na zakończenie występu stanowiły piękny gest artystki w stronę naszego kraju. Tarja podtrzymała mocne brzmienie utworami “500 Letters” i “No Bitter End”, po czym lekko zwolniła utworami “Lucid Dreamer” i “The Living End”.
Po “Calling from the Wild”, również z najświeższego krążka Tarji, wokalistka zafundowała nam krótką podróż w czasie. Słysząc początek utworu “Tutankhamen” z pierwszego albumu Nightwish, część fanów zespołu miała nadzieję, że Tarja zaśpiewa ten utwór po raz pierwszy od 18 lat. Niestety był to tylko medley piosenek “Tutankhamen”, “Ever Dream”, “The Riddler” i “Slaying the Dreamer”, który artystka prezentowała już w tym roku polskiej publiczności na Woodstock Festival. Kolejnym nieodłącznym elementem ostatnich występów Tarji jest również akustyczny set złożony z utworów “Until Silence”, “The Reign”, “Mystique Voyage”, “House of Wax” oraz “I Walk Alone”, którym to Tarja rozpoczęła swoją solową karierę. Siedzący obok siebie Tarja i jej zespół poprzez delikatne akustyczne brzmienie, pomimo zgromadzonego w Progresji tłumu, zdołali stworzyć niezwykłą kameralną atmosferę.
Pożegnawszy się z krzesełkiem i herbatką, mocnym utworem “Love to Hate” Tarja na nowo rozbudziła publiczność, a kolejne utwory z setlisty czyli “Victim of Ritual”, “Undertaker” i “Too Many” jeszcze przyspieszyły tempo. Są to zdecydowanie jedne z najlepszych utworów w solowej karierze wokalistki, wspaniale ukazujące możliwości jej lirycznego sopranu. Po ostatniej z wymienionych piosenek Tarja zeszła ze sceny, ale było wiadomo, że nie na długo. Po krótkiej przerwie wróciła z kolejnymi trzema utworami i… nową kreacją. Czarny kostium z piórami zastąpiła błyszczącą srebrną sukienką.
Na encore składały się “Innocence”, “Die Alive” i “Until My Last Breath” - każdy z tych utworów powstał na innym etapie solowej kariery Tarji. “Innocence” to dzieło z najnowszego krążka, “Die Alive” pochodzi z pierwszego albumu “I Walk Alone”, zaś “Until My Last Breath” z drugiego czyli “What Lies Beneath”. Razem tworzą jednak zgrabne połączenie, będące idealnym zakończeniem show. Żegnając się z fanami, Tarja wyraziła nadzieję na ponowne spotkanie już niedługo oraz dziękowała za to, że (przynajmniej niektórzy) są z nią już od dwudziestu lat, kiedy to jako dziewiętnastolatka zaczynała muzyczną karierę jako wokalistka Nightwish.
Koncert zakończył się o godz. 23:00. Wychodząc, mogłem zauważyć jak zróżnicowani są fani Tarji - od nastoletnich wielbicielek metalu symfonicznego, dla których jest wzorem i ikoną, po ludzi starszych, którzy przyszli posłuchać melodyjnego głosu z klasyczną muzyką w tle. Można też było spotkać osoby po trzydziestce, które słuchały Nightwish jako nastolatkowie, a teraz przyprowadzają na koncerty Tarji swoje dzieci.
Właśnie to jest najpiękniejsze w twórczości Tarji - jej niezwykły głos i zróżnicowane w brzmieniu utwory są cenione przez osoby w każdym wieku. Choć niektórzy fani żałują, że odeszła z Nightwish, chyba to właśnie jako solistka znalazła właściwą muzyczną ścieżkę. Oby więc kroczyła nią konsekwentnie przez kolejne lata.
Marek Teler