Epica, Powerwolf - Warszawa - 24.01.2017 [Zdjęcia]
EPICA, POWERWOLF - Progresja Music Zone - 24 stycznia 2017
Grający metal symfoniczny zespół Epica po dwóch latach od pamiętnego koncertu z Dragonforce ponownie wystąpił w warszawskim klubie Progresja. Tym razem holenderskim artystom towarzyszył niemiecko-rumuński zespół powermetalowy Powerwolf. Dwa mocne i charakterystyczne zespoły na jednej scenie dały naprawdę wspaniałe show.
Wspólny koncert zespołów Powerwolf i Epiki odbył się 24 stycznia 2017 r. o godz. 19:00. Przed gwiazdami wieczoru na scenę wkroczył niemiecki zespół grający metal symfoniczny Beyond The Black, który w lutym 2016 r. wydał swój drugi album „Lost In Forever”. Wcześniej kapela stanowiła support kultowego zespołu Scorpions, zatem nie mieli oni najmniejszego problemu z rozgrzaniem publiczności. Poprzedni rok nie był dla Beyond The Black najłatwiejszy - zmienił się cały skład zespołu oprócz wokalistki, ale może nowy początek z nową ekipą wyjdzie mu na dobre.
Po krótkim, bo zaledwie półgodzinnym koncercie Beyond The Black, nadszedł czas na występ Powerwolf czyli niemiecko-rumuńskiej grupy inspirującej się rumuńskimi legendami i wierzeniami. Nie zabrakło zatem nawiązań do wampirów i wilkołaków oraz charakterystycznego dla zespołu wyśmiewania chrześcijańskich rytuałów. Wokalista Powerwolf Attila Dorn co jakiś czas brał w swoje ręce kielich, w którym jak utrzymywał znajdowała się krew. Nie wnikam na ile było to zgodne z prawdą, jedno jest pewne - na scenie było naprawdę gorąco. I to dosłownie, bowiem podczas jednej z piosenek wniesiono specjalne płonące ogniem kafelki. Muzycy w trupim makijażu nie budzili jednak szczególnej grozy, a lider grupy kilkakrotnie wybuchał… głośnym śmiechem.
W setliście Powerwolf dominowały utwory z ich dwóch ostatnich albumów czyli „Preachers of the Night” z 2013 r. oraz wydany półtora roku temu „Blessed & Possessed”, nie zabrakło też jednak kilku piosenek z poprzednich krążków. Po entuzjastycznych reakcjach i okrzykach fanów, z których wielu pomalowało nawet swe twarze w podobny sposób jak ich idole, można było zauważyć, że zespół zapewnił polskiej publiczności naprawdę wyjątkowy i niezapomniany wieczór.
Nie ulega jednak wątpliwości, że to ostatni z zespołów czyli Epica skradł show w warszawskim klubie. Założona przez Marka Jansena holenderska kapela z utalentowaną Simone Simons na wokalu po raz pierwszy zaprezentowała polskiej publiczności utwory z najnowszego, siódmego już albumu „The Holographic Principle”. Epica już od czternastu lat udowadnia, że połączenie growlu i operowego wokalu wcale nie jest tak osobliwe, jakby to się z pozoru wydawało, i doskonale sprawdza się w praktyce. Swój występ otworzyli o godz. 21:30 wzniosłym preludium „Eidola”, które płynnie przeszło w energetyczne „Edge of the Blade”. Kapela natychmiast nawiązała świetny kontakt z fanami i od samego początku było wiadomo, że nie obędzie się bez bisów.
Chociaż setlista na koncercie Epiki była zdominowana przez nowe utwory, zespół zaprezentował również stare kawałki. Simone i Mark niejednokrotnie powtarzali w wywiadach, że w przeciwieństwie do wielu kapel nie wstydzą się po latach swojej pierwszej płyty. Nie dziwiło zatem, że zespół zaprezentował utwory „Cry for the Moon” czy „Sensorium” z debiutanckiego albumu „The Phantom Agony”. Ze starszych utworów pojawiły się też „Sancta Terra” i „The Obsessive Devotion”, które zdecydowanie należą do najlepszych piosenek Epiki. Można jedynie ubolewać, że polska publiczność nie miała szansy posłuchać ballady „Once Upon a Nightmare”, w której głos Simone brzmi naprawdę niesamowicie. Poza tym jednym wyjątkiem do setlisty nie można mieć jednak zastrzeżeń.
Epica wykonała w warszawskiej Progresji kawał dobrej roboty. Muzycy z zespołu biegali po całej scenie, a podczas piosenki „Beyond the Matrix” zafundowali fanom małą lekcję wf-u, podskakując w rytm utworu. Simone Simons dziękowała polskim fanom za niezwykłe podarunki, jakie Epica otrzymała od nich przed koncertem - wokalistka dostała książkę kucharską z przepisami, Mark Jansen mapę Polski z trasami rowerowymi, a reszta zespołu między innymi płytę z piosenkami fanów czy specjalną koszulkę. Zespół ma do polskich fanów słabość i nawet specjalnie tego nie ukrywa. Klawiszowiec Coen Janssen wprost powiedział do publiczności, że najchętniej zostałby w Polsce cały tydzień.
Jedenaście utworów podczas głównej części występu oraz trzy piosenki jako encore, a przy tym niesamowite efekty świetlne i ostra muza z pazurem - Epica dała wspaniałe show, które fani na długo pozostawią w swojej pamięci. Koncert zakończył się o godz. 23:00, chociaż zdaje się, że zarówno Epica jak i zgromadzona publika chętnie zostaliby w Progresji dłużej. Teraz pozostaje już tylko czekać aż holenderska grupa ponownie zawita do Polski, bo jej kolejny koncert w naszym kraju pozostaje chyba tylko kwestią czasu.
Marek Teler
POWERWOLF:
EPICA: