Strona wykorzystuje pliki cookies, jeśli wyrażasz zgodę na używanie cookies, zostaną one zapisane w pamięci twojej przeglądarki. W przypadku nie wyrażenia zgody nie jesteśmy w stanie zagwarantować pełnej funkcjonalności strony!

Nowy numer

hmp 89sm

Szukaj na stronie

HMP Poleca

pandemic m

Blues Pills, Agyness B. Marry, The Feral Trees - Warszawa - 2.03.2017 [Zdjęcia]

BLUES PILLS, Agyness B. Marry, The Feral Trees - Progresja Music Zone - 2.03.2017

Blues Pills to zespół cieszący się sporą popularnością w świecie, a i w Polsce nie narzeka na brak fanów. Ostatnio grają więc nad Wisłą praktycznie co roku, a kolejna okazja była wymarzona -  promocja najnowszego albumu „Lady In Gold”. Zespół odwiedził więc Gdańsk, Warszawę i Kraków, ponownie potwierdzając, że określenie retro rock dla tych kipiących energią, podszytych bluesem i psychodelią, heavyrockowych dźwięków jest zdecydowanie krzywdzące – ta muzyka po prostu wciąż żyje, jest aktualna i ciągle ma się doskonale, mimo piątego krzyżyka na karku.

Nie może jednak być inaczej, skoro jest ona wciąż interesująca dla młodych wykonawców, tak chętnie powracających do grania na żywo, rezygnujących z elektroniki na rzecz klasycznych instrumentów, inspirujących się nie tylko muzyką z przełomu lat 60. i 70., ale też jej wizualnymi aspektami. Dlatego na koncercie Blues Pills można odnieść wrażenie, że człowiek cofnął się w czasie tak maksymalnie do 1972 roku, kiedy z głośników dobiegał archetypowy rock najwyższej próby, a muzycy również wyglądają jak z tamtej epoki. Co istotne zespół na żywo wypada zdecydowanie lepiej niż na płytach studyjnych, jawiąc się niczym magiczne połączenie wszystkiego co najlepsze u wczesnych Led Zeppelin czy Fleetwood Mac, z wykorzystaniem patentów Jimiego Hendrixa oraz przebojowej psychodelii Jefferson Airplane, co zespół zaakcentował wykonaniem na bis słynnego „Somebody To Love”. Był też inne obce utwory, w tym zamieszczony na „Lady In Gold” dynamiczny „Elements And Things” Tony'ego Joe'go White'a, ale ten międzynarodowy skład najefektowniej wypada jednak w autorskim repertuarze.

Zaczęli więc od potrójnego, nowego uderzenia „Lady In Gold”, „Little Preacher Boy” i „Burned Out”, by później też chętnie sięgać po nowości, choćby „Bad Talkers” czy „Gone So Long” na zakończenie koncertu. Nie mogło też oczywiście zabraknąć solidnej reprezentacji debiutanckiego albumu, z genialnymi „High Class Woman” i „Devil Man” na czele; zabrzmiały również, wyśpiewywany z publicznością, „Ain't No Change”, transowy „Astralplane” czy „Black Smoke”. Efektownie wypadły też, początkowo balladowy, „You Gotta Try” czy „Bliss”, tytułowy numer EP-ki wydanej w 2010 roku. I chociaż zespół tworzą naprawdę sprawni instrumentaliści, z liderem, gitarzystą Dorianem Sorriaux, bardzo czujnie grającą sekcją André Kvarnström/Zack Anderson i wspomagającym ich klawiszowcem i gitarzystą rytmicznym Rickardem Nygrenem, to jednak są bardzo statyczni, ograniczając się tylko do grania i de facto, akompaniowania Elin Larsson.
To ona jest bowiem magnesem skupiającym na sobie uwagę nie tylko męskiej części publiczności, pełną ekspresji frontwoman szalejącą na scenie, świetnie śpiewającą,  grającą też na tamburynie czy na marakasach. Wokalne porównania do Janis Joplin, Grace Slick, Maggie Bell czy nawet, tak lubianej przez wokalistkę Arethy Franklin, są tu całkowicie na miejscu, warto też wspomnieć o promiennym uśmiechu, interakcji z publicznością i ciągłym zagrzewaniu jej do zabawy.

Miłym akcentem były też podziękowania dla towarzyszących Blues Pills podczas tych trzech koncertów polskich zespołów. Najpierw przez pół godziny wystąpił The Feral Trees z Puław.Polscy muzycy i amerykańska wokalistka oraz multiinstrumentalistka Moriah Woods, zaprezentowali siedem ciekawych utworów utrzymanych w stylistyce mrocznego folku, muzyki alternatywnej, ale też momentami progresywnej, zagrali jednak dla garstki publiczności.

Nieco lepsza frekwencja była podczas występu Agyness B. Marry.  Agnieszka Bukowska, Piotr Binkul i Mateusz Remiszewski nie poszli na łatwiznę, opierając swój 40-minutowy koncert niemal wyłącznie na premierowych utworach, łączących stoner rock, grunge i punka z bardziej klimatycznymi partiami, co szczególnie efektownie zabrzmiało w „Desert”, znanym z debiutanckiej płyty formacji „My Name Is New” oraz „Crash”.
Wojciech Chamryk

Zdjęcia: Elżbieta Piasecka-Chamryk

 

rightslider_003.png rightslider_004.png rightslider_002.png rightslider_005.png rightslider_001.png

Goście

5041453
DzisiajDzisiaj1126
WczorajWczoraj4387
Ten tydzieńTen tydzień16876
Ten miesiącTen miesiąc45104
WszystkieWszystkie5041453
3.145.2.184