Strona wykorzystuje pliki cookies, jeśli wyrażasz zgodę na używanie cookies, zostaną one zapisane w pamięci twojej przeglądarki. W przypadku nie wyrażenia zgody nie jesteśmy w stanie zagwarantować pełnej funkcjonalności strony!

Nowy numer

hmp 88sm

Szukaj na stronie

HMP Poleca

pandemic m

Voivod - Warszawa - 09.09.2018

Voivod - Klub Hydrozagadka - 09 września 2018

Wielu z was uzna moją diagnozę za mało odkrywczą, ale za usprawiedliwienie niech posłuży fakt, iż gig Voivod w Hydrozagadce był moim pierwszym, spóźnionym o wiele lat koncertowym spotkaniem z grupą. Sprawa wygląda dziwnie. Kapela wielbiona jest przez wszystkich. Ich koszulki noszą Norwegowie, którzy lat temu 25 biegali do kościoła z zapałkami, uwielbiają ją goście z Napalm Death, chwalą tacy koryfeusze thrashu ( i okolic ) jak Petrozza i Warrior. Nawet w środowisku  grunge jest wielu jej czcicieli, nie mówiąc już o fanach tzw rocka czy metalu progresywnego. Innymi słowy Voivod nie powinien mieć problemu z zapełnieniem sporego klubu jak stołeczna Stodoła czy Progresja. Tymczasem gig odbywa się w małym klubiku w oficynie kamienicy, gdzie „sala koncertowa” jest mniejsza od  kibla w willi niejednego bogacza, a w czasie koncertu dobry rolkarz mógłby uskutecznić slalom między ludźmi.  Odpowiedzi na dręcząca mnie kwestię udzielił gitarzysta Chewy: „Jesteśmy kapelą grającą dla ...innych kapel”. Trzeba mieć wiele dystansu do siebie aby dojść do takiej konkluzji.

Tak czy inaczej na koncert stawiła się tego dnia garstka fanów. Jakże inne to było towarzystwo od tego, które nawiedziło klub w czasie koncertu Destroyer 666. Żadnego przedawkowania, ideologicznych okrzyków, bluzgów czy tzw. „wyjaśniania problemów” z użyciem klubowych stołków. Kulturalni, wyluzowani brodaci ludzie, których na co dzień znajdziecie w firmach produkujących zaawansowane oprogramowanie komputerowe.  

Tego wieczoru przed Voivodem prezentowała się trudna do sklasyfikowania, żeńska w większości formacja Maggot Heart. Nie podejmuję się oceny tego dość awangardowego zjawiska, przejdźmy zatem do Voivod. To co uderza od razu to niesamowity kontrast. Riffy, frazy, które są technicznie nie do ogarnięcia dla większości muzyków, tutaj grane z niesamowitym luzem, wręcz ostentacyjną nonszalancją. To samo dotyczy kontaktu z publicznością: kompletny brak dystansu czy intelektualnego zadęcia charakterystycznego dla wielu muzyków grających „trudne rzeczy”. Atmosfera wręcz knajpiana co nie było tylko zasługą Snake ale całego kwartetu. Wielkie plusy za zróżnicowaną setlistę. Znalazło się tu nawet coś dla fanów ewidentnie popowego "Angel Rat".

Zespól który ma koncie 14 albumów i cały czas poszukuje,  przekracza kolejne bariery i  zaskakuje, nie wstydzi się swojej przeszłości. I tak na "Killing Technolgy" tego wieczoru przypadły 3 numery – “Order of the Blackguards”, “Overreaction” i słynny “Ravenous Medicine”.  Dobrze też,  że owe starocie odegrane były tak, aby nie zatraciły pierwotnego thrashowego charakteru. Z dozą odpowiedniego gitarowego chamstwa i brudu podano też  numer „Voivod” z czasów kiedy nazwę kanadyjskiego kwartetu wymawiało się zaraz... po Venom.  Oby następnym razem przy większej publice.

Jakub "Ostry" Ostromęcki

rightslider_003.png rightslider_004.png rightslider_002.png rightslider_005.png rightslider_001.png

Goście

4962970
DzisiajDzisiaj361
WczorajWczoraj3559
Ten tydzieńTen tydzień3920
Ten miesiącTen miesiąc45803
WszystkieWszystkie4962970
54.157.61.194