Strona wykorzystuje pliki cookies, jeśli wyrażasz zgodę na używanie cookies, zostaną one zapisane w pamięci twojej przeglądarki. W przypadku nie wyrażenia zgody nie jesteśmy w stanie zagwarantować pełnej funkcjonalności strony!

Nowy numer

hmp 88sm

Szukaj na stronie

HMP Poleca

pandemic m

Riverside, Spiral, Walfad - Gdańsk - 12.10.2018

RIVERSIDE, Spiral, Walfad - Klub B90 - 12 października 2018

„Wasteland Tour 2018” oficjalnie rozpoczęte. Dziękujemy Gdańskowi za wczorajsze przyjęcie i wspólne śpiewanie! - tymi słowami zespół Riverside podsumował swój pierwszy występ w ramach jesiennej trasy „Wasteland Tour 2018”.

Osiem polskich miast, z czego cztery koncerty wyprzedane sporo przed godziną zero, miało usłyszeć specjalnie przygotowaną listę utworów, promującą najnowszy album Riverside zatytułowany „Wasteland”. Płyta ukazała się pod koniec września tego roku i z miejsca rozpoczęła rekordowo szybką wspinaczkę po najwyższe noty list sprzedaży. Czy był to koncert warty pięciu gwiazdek? Czy fani wyszli usatysfakcjonowani w piątkowy wieczór z gdańskiego klubu B90?

riverside wasteland tour 2 b

Na początek ponarzekam sobie trochę. Może dlatego, że uważam warszawski zespół za nasze dobro narodowe, a jak wiadomo Polak pomarudzić musi, a co ;-) Z całkowitą premedytacją pomijam zespoły, które pojawiły się na scenie jako pierwsze. Nie dlatego, że nie były odpowiednie lub kiepskie. Wręcz przeciwnie, pewnie nie jedna osoba zachwyci się takim graniem. Niestety doceniających w klubie było tak niewielu, że naturalnym wnioskiem dla organizatorów powinna być myśl o bezsensowności ich zapraszania. Większość osób pojawiła się tuż przed występem Riverside, a ta garstka publiczności, która przybyła wcześniej bardziej zainteresowana była barem niż supportami. Na taki koncert wystarczy w zupełności jeden band jako rozgrzewka i tutaj wielka szkoda, że podobnie jak na trasie europejskiej, nie mieliśmy okazji zobaczyć zespołu Mechanism. Może byłoby to większe pokuszenie, żeby pojawić się wcześniej.

Drugą sprawą, o której nie da się nie napisać, była realizacja dźwięku. Pomijając nawet fakt kilkudziesięciominutowego intra, którego długość przypisuję bliżej nie znanym mi kłopotom z rozpoczęciem koncertu, to coś tu ewidentnie było nie tak. Trochę jakby za miałko, trochę jakby za mało selektywnie. Z czasem się poprawiło, ale zastanawiające było to, że najlepszym miejscem odsłuchowym były ostatnie rzędy. Pierwsze podobno też, ale tam nie miałam okazji sprawdzić. W środku natomiast czarna dziura dla odmiany pochłaniająca czyste dźwięki. I cisza jakaś taka, że można było zamienić kilka słów z własnym mężem bez wykrzykiwania mu do uszu.

riverside wasteland tour 1 b

Dość narzekania, czas na konkrety. Muzycy Riverside pojawili się na scenie w asyście gromkich braw. Powitanie było na tyle gorące, że przedłużający się wstępniak został natychmiast zapomniany. Nikt nie miał wątpliwości, że pierwsze dźwięki pochodzić będą z nowej płyty. Acid Rain”, „Vale Of Tears” i „Lament” zostały przyjęte przez publiczność z pewną dozą nieśmiałości, ale pozytywne reakcje dały obraz, jak wiele osób jest już w zażyłej przyjaźni z ostatnim krążkiem. Kolejne dziesiątki minut to istna mozaika nieco starszych i zupełnie nowych utworów. Skrajność czasu powstawania kolejnych kompozycji łatwo można zauważyć wsłuchując się w dźwięki. Wszak zupełnie inaczej brzmi „Out of Myself” z debiutanckiego albumu od przykładowego „02 Panic Room” z „Rapid Eye Movement”. Nie bez powodu kiedyś Riverside utożsamiano ze sceną metalu progresywnego. I chodź nowa płyta zapowiadana była jako częściowy powrót do tego stanu, wyraźnie słychać, że zespół na przestrzeni lat zmienił się nieodwracalnie.

riverside wasteland tour 1 b

I nie ma sie czemu dziwić. Kto choć trochę zna historię tego bandu, dobrze wie, że łatwo nie było. Każda rana pozostawia bliznę. Tym bardziej cieszy wszystkich fakt, że zastępujący Grudzińskiego Meller, tak dobrze wykonuje swoje zadanie i dziś już trudno wyobrazić sobie lepszy wybór. I tym razem Maciej dał z siebie wszystko nie oszczędzając się zarówno w starszych kompozycjach jak i w tych powstałych już z jego udziałem. Nie da sie też ukryć, że zagrana właściwie w całości płyta "Wasteland" zabrzmiała dużo agresywniej niż w wersji studyjnej, a Mariusz Duda kolejny raz udowodnił, że jego możliwości wokalne to prawdziwy ocean nastrojów. Jeśli dasz się ponieść, odkryjesz zakamarki jego duszy, a chyba o to właśnie chodzi w muzyce progresywnej.

riverside wasteland tour 1 b

Muzyka Riverside elektryzowała publiczność przez niemal dwie i pół godziny. Występ zakończył podwójny bis i jeśli mam być szczera, jestem już całkowicie spokojna o Riverside. Zespół jasno pokazał, że całkowicie podniósł się po ciężkich chwilach i dziś bogatszy o doświadczenia, twardo kroczy przed siebie. Może ten szlak nie jest najprostszy, ale jak żaden inny uczy życia.

Małgorzata "Margit" Bilicka 

Zdjęcia: Oskar Szramka

rightslider_002.png rightslider_004.png rightslider_005.png rightslider_001.png rightslider_003.png

Goście

4963897
DzisiajDzisiaj1288
WczorajWczoraj3559
Ten tydzieńTen tydzień4847
Ten miesiącTen miesiąc46730
WszystkieWszystkie4963897
54.235.6.60