Strona wykorzystuje pliki cookies, jeśli wyrażasz zgodę na używanie cookies, zostaną one zapisane w pamięci twojej przeglądarki. W przypadku nie wyrażenia zgody nie jesteśmy w stanie zagwarantować pełnej funkcjonalności strony!

Nowy numer

hmp 89sm

Szukaj na stronie

HMP Poleca

pandemic m

Amorphis, Soilwork, Jinjer, Nailed to Obscurity - Kraków - 20.01.2019

Amorphis, Soilwork, Jinjer, Nailed to Obscurity - Klub Kwadrat - 20 stycznia 2019

Kraków - nieoficjalna stolica kultury. Lineup koncertowy na rok 2019 jest tak przepełniony, że na każdy miesiąc przypada po kilka interesujących muzycznych eventów. Zwłaszcza fani ciężkich brzmień mogą czuć się usatysfakcjonowani bo sezon obfituje w wykonawców właściwie każdego gatunku.

Dla mnie ów sezon zaczął się 20 stycznia w krakowskim Kwadracie, miejscu już kultowym, od występu fińskiego Amorphis i szwedzkiego Soilwork. W trasie towarzyszyli im ekipa Jinjer z Ukrainy oraz formacja Nailed to Obscurity z Niemiec. To właśnie nasi zachodni sąsiedzi rozpoczęli wydarzenie wieczoru stosunkowo krótkim setem zawierającym głównie kompozycje z wydanego w tym roku albumu „Black Frost”. Niestety jak na muzykę z pogranicza death’u i doom’u brakowało tutaj mocy. Przedrostek „melodic” (jakim określa panów Metal Archives) działa raczej na szkodę aniżeli
na pożytek. Jest porządnie rzemieślniczo, ale brakuje pomysłu. Set skończył się, zanim zaczął nużyć. Trzeba jednak przyznać, że udało się zbudować nieco mistyczny klimat, współgrający z oprawą,
a część fanów była żywo pochłonięta spektaklem grupy. Za to plus.

Następny był JInjer, którego osobiście najbardziej wyczekiwałem. Miało być to moje pierwsze spotkanie na żywo z zespołem, którego twórczością zaraził mnie przyjaciel. Już wtedy byłem pod wrażeniem brutalnej energii, która wylewała się z każdego utworu. Od razu to przyznam – nie zawiodłem się. Podobnego zdania zdawała się być spora grupa fanów, która dała się ponieść i energicznie bawiła się przez cały czas trwania występu. Sporo w tym zasługi wokalistki – Tatiany Shmailyuk. Dotychczas widziałem ją tylko na fragmentach koncertów w internecie. W Krakowie przekonałem się, że to w niej drzemie siła Jinjera. Energia, żywiołowość, a przede wszystkim wspaniały growl sprawiły, że Tatiana była stale w centrum uwagi. Po zniknięciu zespołu ze sceny czułem spełnienie, ale jednocześnie chciałem więcej.

Minęła 20:00. Przyszedł czas na Soilwork. Nie miałem większych oczekiwań wobec Szwedów, ale byłem ciekaw czy będzie można poczuć coś z północnych korzeni zacnego death’u. Niestety Soilwork był dla mnie rozczarowaniem tego wieczoru. O ile początek był dość energiczny, tak następne utwory zaczynały się ze sobą zlewać. Dominowały kompozycje z nowszych albumów, którym bliżej do metalcoru aniżeli death’u. Frontman - Björn Strid – to z pewnością utalentowany wokalista. Można się o tym było nieraz przekonać przy przejściach z czystego wokalu w growl lub zmianach między niskimi i wysokimi tonami. Cóż jednak z tego jeśli całość brzmiała jak deathowy Nickelback. Niemniej publiczność bawiła się świetnie przez całość nieco ponad godzinnego setu.

Gwiazdą wieczoru był Amorphis. Kwadrat wypełniony był już po brzegi. Liczna i rozentuzjazmowana publika powitała Finów głośnymi brawami i okrzykami akompaniując przy tym lecącemu z głośników intro pierwszego utworu. Członkowie zespołu pojawiali się kolejno po sobie. Ostatni ukazał się wokalista i swym growlem rozpoczął właściwą część koncertu. Publiczność przez cały czas trwania występu bawiła się i śpiewała wraz z zespołem. Czuć było kontakt między fanami, a Finami. Nie jestem wielkim fanem melodyjnej twórczości Amorphis, który zdaje się brzmieć miejscami jak Nightwish z męskim wokalem, ale rozumiem dlaczego zespół cieszy się sporą popularnością. Od strony technicznej panowie są bez zastrzeżeń. Bez wątpienia każdy z nich to profesjonalista. Na połowę setu składały się nowe kompozycje, ale nie zostały pominięte też utwory ze starszych płyt. Płynne przechodzenie z jednego w drugi ma swoją zaletę, ale też i watę. Z jednej strony zachowana zostaje ciągłość, co umożliwia głębsze wczucie się w klimat, z drugiej jednak, gdy kompozycje niezbyt różnią się od siebie, jak w przypadku Amorphis, ktoś nie będący fanem może się odbić. Jak już jednak wspomniałem znaczna część widowni bawiła się przez cały czas trwania występu co utwierdziło mnie w przekonaniu, że mam do czynienia z muzyką (tu wpisz coś bo brakło mi weny).

Od strony technicznej całość imprezy wypadła poprawnie, choć wszystkie partie wokalne, poza Amorphis wypadały nieco za cicho, zaś basy momentami wybrzmiewały za mocno. Sekcje rytmiczne były bez zarzutu. Organizacja nie pozostawiała nic do życzenia. Wszystko przebiegało sprawnie. Krakowski Kwadrat to już weteran organizacji tego typu eventów, więc fakt ten nie powinien nikogo dziwić.

Kacper Hawryluk

rightslider_004.png rightslider_002.png rightslider_005.png rightslider_001.png rightslider_003.png

Goście

5048720
DzisiajDzisiaj559
WczorajWczoraj1640
Ten tydzieńTen tydzień2199
Ten miesiącTen miesiąc52371
WszystkieWszystkie5048720
3.144.233.150