Strona wykorzystuje pliki cookies, jeśli wyrażasz zgodę na używanie cookies, zostaną one zapisane w pamięci twojej przeglądarki. W przypadku nie wyrażenia zgody nie jesteśmy w stanie zagwarantować pełnej funkcjonalności strony!

Nowy numer

hmp 92sm

Szukaj na stronie

 
 UWAGA !!! 
         
Drukowaną, kolekcjonerską wersję 
 HMP Magazine 
możecie zamówić pisząc na adres:
Ten adres pocztowy jest chroniony przed spamowaniem. Aby go zobaczyć, konieczne jest włączenie obsługi JavaScript.
 
 

Rivers of Nihil, Cynic, Beyond Creation, Daath - Warszawa - 21.03.2025

Rivers of Nihil, Cynic, Beyond Creation, Daath - Proxima, Warszawa - 21 marca 2025

Jednak piątek to jest właściwy dzień na koncerty. Nawet jak głowa rozboli, to ma potem czas na przestanie. Wiem, że w ten pierwszy dzień wiosny równolegle odbywał się Helicon Metal Festiwal, zastanawiałem się więc jak będzie z frekwencją w Proximie. Moje obawy były niesłuszne, ludzi nabiło tak, że słowo przepraszam (tak, jestem grzeczny) wryło mi się w gębę i powtarzałem je jak maniak żeby się przecisnąć gdziekolwiek w klubie. Stare dobre czasy mi się przypomniały… Ale czy teraz są złe czasy dla metalu? Szczerze nie sądzę. A piszę to po obejrzeniu tego progresywnego spektaklu, który rozpoczęła kapela nomen omen najmniej progresywna, mianowicie Dååth. Amerykańscy muzycy natrzepali już parę płyt, dziwiłem się więc, że otwierają ten koncert. Po obejrzeniu ich występu, już się nie dziwę. Nuda, Panie… Trochę tak jak z Night Demon. Dla kogoś nie siedzącego w temacie będzie: wooow, ale dla metalowych babć i dziadków: zieeew. Nie to, żebym tam się obudził jak mi nos spadł w kubek z browarem, ale jednak, tak jakoś nie bardzo to ich granie oryginalne. Jak posłuchałem sobie tego w domowym ciepełku, to miałem wrażenie, że jest spoko. Ale na scenie (może też ze względu na nie rozkręcone na full brzmienie - bo wiadomo, support), pomimo tego, że chłopaki się naprawdę starali - to taki gazik był, a nie hammer – porównując to do samochodów. Ja tam i tak w tym klubie byłem tylko z jednego powodu, kłamał nie będę.

Beyond Creation!!! Nie od dziś wiadomo, że kapele z końcówką „-tion” w nazwie są w zasadzie same prze-zajebiste. Tu wyjątku nie ma od reguły. Pod sceną skakałem jak dziecko na szóstych urodzinach po wjechaniu drugiej godziny słodyczy. Magia, klimat, atmosfera, a przy tym: spokój, luz, profesjonalizm, zabawa. Mogli to grać na ogródkach ROD, a i tak wszystkim urwałoby dupy, za przeproszeniem. Patrzeć na nich w jaki sposób dzielą się swoją muzyką, to nie starcza mi encyklopedii w zakładce, żeby wymienić co oni tam tappingowali. Za krótko…! Starali się zagrać coś z każdej ze swoich trzech płyt. I myślę, że każdy kto choć trochę ich lubi, musi być ukontentowany. Wiadomo jakie są prawa supportu, więc chłopaki żegnani jak gwiazdy zwinęli się wśród oklasków i wrzasków takich opętańców jak ja.

Cynic mnie rozczarował, nie będę Was wodził długim i zawiłym wstępem. Według mnie po tak intensywnym, wręcz radosnym w pewnym sensie koncercie Beyond Creation, ich muzyka kompletnie do mnie nie przemówiła… Czułem oczywiście jakieś uniesienie jak widziałem Paula Masvidala i miałem świadomość na jakiego muzyka patrzę, ale Paul był też taki smutny – przynajmniej sprawiał takie wrażenie i muzyka grana przez jego zespół kompletnie we mnie nie trafiła. Ja oczywiście jestem najwierniejszym fanem płyty „Focus” z której zagrali coś, ale to „coś” było tak zlane z tą przygnębiającą atmosferą, która trwała cały ich set, że w ogóle nie pamiętam co tam się w sumie wydarzyło. Dodam, że głos Paula też do mnie nie przemawia. Brzmi on trochę jak koleś z Sigur Rós i do granej przez Cynic muzyki, po prostu mi nie pasuje. Jedynym pozytywem był perkusista, który wraz ze swoją grą jako jedyny był akcentem, który gdzieś utkwił mi przyjemnie w pamięci. Zresztą, zespół wziął nagle i zszedł. Chyba nie tylko mnie tym zaskoczył, każdy liczył, że coś tam jeszcze pograją, ładnie się pożegnają przynajmniej, ale cóż…

Rivers of Nihil posłuchałem sobie trochę wcześniej, żeby nie iść na ich koncert jak jakiś ostatni debil. Najbardziej utkwił mi w pamięci saksofon, który faktycznie robi robotę w tym zespole. Na koncercie też za każdym razem jak saksofonista się pojawiał, robiły się najfajniejsze momenty. Fajne mieli techno światełka za sobą, ubrali się ładnie w koszule i skórkowe kamizelki. No nieźle. Łysy gitarzysta zaskakiwał falsetem, który z siebie potrafił wydobyć. Wyglądał raczej na typa co je samochody jak ziewa, a tu taki delikatny głosik. Ogólnie zespół nie zostanie jednak ze mną na dłużej, choć muszę to wypowiadać cicho, bo rzesza fanów tej kapeli jednak jest już spora. Dla mnie za dużo niczego tam jest, oprócz tego saksofonu, oczywiście. Trochę breakdownów (argghhh…!) i takiego grania, że nie wiem za bardzo co i po co. Nie to, żebym się tam męczył jak na supportach przed Suffocation, ale znów słuchając tej kapeli wcześniej, zrobiła ona na mnie wrażenie w domu.

Podsumowując - dobry koncert. Warto było. Zaznaczam, że ja jednak pozostanę fanem szybkiego nawalania, jeżeli chodzi o jakąkolwiek progresje w death metalu. Beyond Creatioooon!!!

Bartłomiej Łękarski

drowning_pool_heavy_metal_pages_158x600.png glenn_hughes_heavy_metal_pages_158x600.png ronnie_romero_gusg_heavy_metal_pages_158x600.png uriah_heep_heavy_metal_pages_158x600.png mayhem_heavy_metal_pages_158x600.png

Goście

6068241
DzisiajDzisiaj363
WczorajWczoraj3074
Ten tydzieńTen tydzień363
Ten miesiącTen miesiąc95916
WszystkieWszystkie6068241
18.97.9.175