Strona wykorzystuje pliki cookies, jeśli wyrażasz zgodę na używanie cookies, zostaną one zapisane w pamięci twojej przeglądarki. W przypadku nie wyrażenia zgody nie jesteśmy w stanie zagwarantować pełnej funkcjonalności strony!

Nowy numer

hmp 92sm

Szukaj na stronie

 
 UWAGA !!! 
         
Drukowaną, kolekcjonerską wersję 
 HMP Magazine 
możecie zamówić pisząc na adres:
Ten adres pocztowy jest chroniony przed spamowaniem. Aby go zobaczyć, konieczne jest włączenie obsługi JavaScript.
 
 

Thundermother, Cobra Spell, Vulvarine - Warszawa - 23.03.2025

Thundermother, Cobra Spell, Vulvarine - Klub Niebo, Warszawa - 23 marca 2025

To był intensywny weekend koncertowy. Najpierw dwa dni Heliconu, a potem w niedzielę pomyślałem, że trzeci koncert pod rząd nie zaszkodzi – taki deser po całym spektrum tradycyjnego heavy metalu. To, co na początku wydawało się rozsądnym pomysłem, w dniu koncertu już nie było takie oczywiste. Dwa dni Heliconu mocno mnie wyczerpały fizycznie, więc do warszawskiego klubu Niebo wybierałem się trochę bez sił. Nie udało mi się zdążyć na pierwszy zespół, Vulvarine, z dosyć błahego powodu – w niedzielę wieczorem w okolicach Alei Jerozolimskich i Nowego Światu można zapomnieć o miejscu parkingowym. Po kilkunastu minutach krążenia, wpakowaniu się w parę ślepych uliczek i klęcia, w końcu udało mi się coś znaleźć i jak już dotarłem do klubu to załapałem się już na rozstawianie sprzętu Cobra Spell.

Miałem więc chwilę na spokojne obejrzenie sobie klubu Niebo, który prezentuje się niezwykle. Można by powiedzieć klasykiem polskiej komedii: „Marian, tu jest jakby luksusowo”. Zwykle bywam w miejscach typu Odessa, Voodoo czy Hydrozagadka. A tu wielkie miejsce w starej eleganckiej kamienicy, w której była kiedyś restauracja i kino. Wysokie, przestrzenne wnętrza, w marmurach i szkle. Super scena i super dźwięk, co okazało się, kiedy zaczęło grać Cobra Spell.

Panie (i chyba jeden Pan, ale ręki nie da sobie za to odciąć) z tego międzynarodowego zespołu grały już w naszym kraju trzy lata temu razem z Enforcer i Evil Invaders. Niestety nie byłem na tym koncercie, ale z tego, co słyszałem, Cobra Spell zaprezentowało się na nim naprawdę dobrze. Chciałem więc sprawdzić, jak wypadają na żywo i muszę powiedzieć, że zaprezentowały się bardzo dobrze. Duża w tym zasługa dwóch charyzmatycznych postaci – gitarzystki Sonii Anubis i wokalistki Kris Vegi, które pewnie prowadziły całe show. Zespół zabrzmiał świetnie, potężnie i selektywnie. Wszystko było słychać idealnie. Koncertowe wydanie dodało też ich muzyce pewnego czadu oraz wiarygodności, ponieważ cały czas zastanawiam się, na ile jest to prawdziwy zespół, a na ile taki z castingu Napalm Records. Zespół balansuje na krawędzi takiego „eurowizyjnego” metalu i o ile nagrania studyjne takich kawałków jak "The Devil Inside of Me," "Satan Is a Woman," "S.E.X.," czy "Love Crime" mogą nie do końca przekonywać, to na żywo się bronią. Cobra Spell to naprawdę dobry zespół koncertowy, porywający przebojowością, charyzmą i energią. Dlatego cieszyłem się, że nie odpuściłem tego koncertu i zobaczyłem zespół w akcji. Dobra, żywiołowa muzyka, niezbyt wymagająca, więc idealna na moje „po-Heliconowe” zmęczenie.

Korzystając z przerwy przed Thundermother, przyjrzałem się publiczności. Co jest ciekawe, było dużo tzw. normalsów, niewiele osób, które wyglądały na metali, a już w szczególności kataniarzy. W sumie tylko widziałem jedną osobę, która dzień wcześniej była na Heliconie. Co to pokazuje? Że mimo wszystko jest jakiś potencjał, żeby na heavy metalowe koncerty, może nie te z najwyższej półki popularności, ściągać nowych ludzi. Myślę, że przy odpowiedniej promocji publiczność w naszej niszy może się poszerzać. Trzeba tylko jakoś do tych ludzi trafić. Tylko jak to zrobić? No na to odpowiedzi póki co nie mam.

Wracając do muzyki, jako miłośnik kobiecego rocka, na Thundermother zwróciłem uwagę przy okazji ich dwóch pierwszych płyt. Zaintrygowała mnie ich muzyka w stylu Girlschool, czyli bezpretensjonalny, bezczelny i zadziorny rock. Potem, po odejściu pierwszej wokalistki Clare Cunningham, straciłem zainteresowanie zespołem. Zespół stracił dla mnie ten rock&rollowy, lekko punkowy charakter. Ale pomyślałem sobie, że chętnie zobaczę ten zespół, żeby też przekonać się, tak jak w przypadku Cobra Spell, na ile to zespół, a na ile produkt. Zespół wielokrotnie radykalnie zmieniał skład i jedyną osobą, która jest w sumie tożsama z zespołem, to gitarzystka Filippa Nässil. W tym składzie, który wystąpił w Warszawie, panie grają tak mniej więcej od dwóch lat.

Na początku niestety nie zrobiły na mnie wrażenia. Powiem szczerze, że po występie Cobra Spell Thundermother zabrzmiały dla mnie za słabo, bez mocy. Wokal był jakiś schowany, jedna gitara nie była w stanie zrobić takiej ściany dźwięku jak poprzedniczki. Ale z utworu na utwór, kiedy zwiększał się dystans od występu Cobra Spell, ich muzyka podobała mi się coraz bardziej. Może nie było to nic wielkiego, ale też dawało radę. Muzyka Szwedek to przekrój całej muzyki rockowej w fajnym kobiecym wydaniu. To, co mnie rozczarowało, to tak mało piosenek z pierwszego etapu działalności zespołu. Na około 20 kawałków tylko chyba dwa były z „Rock&Roll Disaster”: "Shoot to Kill" i "Thunderous." Widać, że obecnie zespół nie ceni sobie tego okresu swojej twórczości. Ale ogólnie pełna profeska i doskonały kontakt z publicznością. W pewnym momencie wokalistka zeszła ze sceny, podeszła do baru, zamówiła drinka i zaczęła śpiewać, tańcząc razem z publicznością. Fajny koncertowy motyw, który sprawił, że publiczność bawiła się doskonale i jadła zespołowi z ręki.

Nie będę ukrywał, że poszedłem na ten koncert z pewnej ciekawości, chcąc się skonfrontować z muzyką tych dwóch zespołów i cel swój osiągnąłem. Cały czas zarówno Cobra Spell, jak i Thundermother są dla mnie nieco kontrowersyjne i nie do końca wierzę w ich autentyczność. Ale po koncercie jestem już mniej sceptyczny. Oba zespoły, mimo moich obiekcji, robią dobrą robotę i wykazują się pełnym zaangażowaniem. Jednak jeżeli miałbym napisać, kto zrobił na mnie większe wrażenie tej nocy, to będą to bez wątpienia Cobra Spell.

Podsumowując, koncert w Klubie Niebo był interesującym doświadczeniem. Mimo zmęczenia po Heliconie, cieszę się, że zdecydowałem się na ten wieczór pełen energii i dobrej muzyki. Zarówno Cobra Spell, jak i Thundermother pokazały, że potrafią porwać publiczność i dostarczyć solidnych wrażeń.

Grzegorz Putkiewicz

uriah_heep_heavy_metal_pages_158x600.png glenn_hughes_heavy_metal_pages_158x600.png ronnie_romero_gusg_heavy_metal_pages_158x600.png mayhem_heavy_metal_pages_158x600.png drowning_pool_heavy_metal_pages_158x600.png

Goście

6068104
DzisiajDzisiaj226
WczorajWczoraj3074
Ten tydzieńTen tydzień226
Ten miesiącTen miesiąc95779
WszystkieWszystkie6068104
18.97.9.175