Lordi, Sick N’Beautiful - Gdańsk - 26.03.2025
LORDI, Sick N’Beautiful - B90, Gdańsk - 26 marca 2025
Środa, dokładnie środek tygodnia, więc frekwencja nie za wielka - nieco ponad połowa klubu. I dobrze i źle. Dobrze, bo nikt w mega zapoconym podkoszulku nie pcha się obok ciebie z kołyszącą się szklanką kleistego napitku radośnie wykrzykując ”pachy do góry”. A źle, ponieważ to naprawdę dobry band. Lubiany przez polską widownię. Lubiany i to bardzo. Czego dowodem jest wygrana (jakieś 19 lat temu) Eurowizja. To między innymi dzięki polskim fanom Lordi wygrało tamten konkurs. Może nie była to wygrana zbyt prestiżowa, ale zawsze wygrana i rozsławiła zespół w całej Europie.
Wieczór zaczął Sick N’Beautiful. Rozpoczęli nawet dwie czy trzy minuty przed czasem, co nie zdarza się często. Poszło gładko, konkretnie, widowiskowo, neonowo i szybko. Włoski zespół gościł jakiś rok temu w tym samym klubie B90 będąc również supportem, ale popularność oraz reakcja publiczności dowodzi, że ta sytuacja może niebawem się zmienić i to Włosi będą grać już jako gwiazda, czego im bardzo życzę. Jeszcze jeden fakt świadczy o tym, że Sick N’Beautiful się bardzo podobał: otóż po skończonym secie cały band wyszedł na salę i usadowił się tuż koło stanowiska z merchem. Kolejka chętnych na wspólne foto i przybicie piątki nie miała końca. Fantastyczny widok.
Lordi: punktualnie z wielkim kopem, melodią i wszystkim, co lubimy w tym zespole. Nie często to mówię i piszę, ale wszystko, naprawdę wszystko się zgadzało: począwszy od świateł, ułożenia instrumentów na planie dźwiękowym i samego dźwięku (naprawdę bardzo dobry i sprawny akustyk), mega sprawna cała ekipa techniczna. Nawet koleś, który zmieniał kartki z tekstami, ułożonymi przed liderem bandu dostał olbrzymie brawa. Była ręczna piła tarczowa tryskająca krwią. Był tzw. piasek wysypywany garściami z worka przez Pana Lordi w świątecznej czapeczce. No może jednej rzeczy zabrakło, czyli rozkładanych skrzydeł. E, pewnie czepiam się znowu szczegółów. Wybrzmiały też wszystkie evergreeny zespołu: ”Would You Love a Monsterman?”, ”The Riff”, ”Blood Red Sandman” i oczywiście zagrany tradycyjnie na bis ”Hard Rock Hallelujah”. Były też nowe piosenki z niedawno wydanego, bo raptem pięć dni wcześniej, krążka ”Limited Deadition”. Wszystko zagrane na 100%. Zakończę tą opowieść stwierdzeniem, był to najlepszy koncert fińskiego Lordi jaki do tej pory widziałem i słyszałem.
Andzia