Strona wykorzystuje pliki cookies, jeśli wyrażasz zgodę na używanie cookies, zostaną one zapisane w pamięci twojej przeglądarki. W przypadku nie wyrażenia zgody nie jesteśmy w stanie zagwarantować pełnej funkcjonalności strony!

Nowy numer

hmp 89sm

Szukaj na stronie

HMP Poleca

pandemic m

DARKMERE - Wykorzystać każdą szansę

Ten trójmiejski zespół bez fajerwerków i szumu robi swoje: kolejny, nagrany już w pełnym składzie materiał, praca nad nowymi utworami, koncerty. Każdy, komu termin metal progresywny nie jest obcy, powinien zainteresować się tą grupą. Nie mogliśmy więc nie skorzystać z okazji, by nie zadać kilku pytań jednemu z muzyków Darkmere. Przed wami basista zespołu, Marek Jucewicz.

HMP: Dwa lata temu mieliśmy okazję rozmawiać po ukazaniu się waszego instrumentalnego demo. Mieliście już wówczas w składzie wokalistę, Adama Wojciechowskiego, ale nie zdążył wziąć udziału w tej sesji nagraniowej?

Marek Jucewicz: Cześć! Cieszę się, że możemy znów porozmawiać. To było tak: Adam dołączył już po skończeniu prac nad demo. Poza tym musieliśmy popracować z nim nad jego partiami wokalnymi, ograć je na koncertach i dopiero wtedy postanowiliśmy ponownie odwiedzić studio Adama Drywy.

To sprawiło, że musieliśmy czekać dwa lata na wasze nowe nagrania?

Jak wspomniałem, chcieliśmy mieć dopracowane partie wokalne. Gdy już mieliśmy wszystko gotowe pojawiła się możliwość wzbogacenia numerów o partie…kobiece (śmiech). No i troszkę poeksperymentowaliśmy…

Pracowaliście ponownie z Adamem Drywą. Czy są to te same wersje utworów, co na debiutanckim demo, ale z dogranymi wokalami, czy też nagraliście je na nowo?

Wersja z wokalami ma trochę poprawione brzmienia instrumentów, ale są to te same ścieżki, co poprzednio.

Nie korciło was, by nagrać więcej utworów – macie przecież znacznie bogatszy repertuar, niż te trzy utwory z demówki?

Strasznie nas korciło, ale chcieliśmy zamknąć ten rozdział. Przez te dwa lata dużo zainwestowaliśmy w sprzęt i obawialiśmy się, że nowe numery mogą mieć inne brzmienie i całość może być niespójna.

Czy dopełnienie składu i pojawienie się wokalisty w zespole wymusiło jakieś zmiany w aranżacjach poszczególnych utworów?

Nawet nie. Adam świetnie dopasował swoje partie i teksty do istniejącej już muzyki.

Musieliście nie tylko „zrobić” miejsce dla partii Adama, ale też dla występującej gościnnie w nagraniach Morganne…

Właściwie Morganne też świetnie się wpasowała w istniejące już aranżacje (śmiech). Dziewczyna jest niesamowita i świetnie jej idzie współpraca z nami i z Adamem. Koncertowo też świetnie wypadają! Szkoda, że jej występy będą tylko gościnne, ale szanujemy jej warunki i rozumiemy, że chce skupić się przede wszystkim na projekcie muzycznym, który tworzy z przyjacielem.

Pracujecie wspólnie nad aranżacją partii wokalnych, zastanawiacie się wspólnie, do którego fragmentu utworu pasuje bardziej growling czy czysty śpiew, czy też wszystkie pomysły są autorstwa Adama Wojciechowskiego?

Zazwyczaj dajemy Adamowi wolną rękę w tworzeniu „szablonu” – śpiewa wtedy w jakimś bliżej nieokreślonym języku, a my później dorzucamy swoje uwagi i testujemy efekty. Zazwyczaj 80% końcowej wersji, to są pierwotne założenia Adama, choć bywa, że w ogóle nie ingerujemy w jego interpretacje.

A jak wygląda sprawa autorstwa tekstów?

Teksty piszą zazwyczaj Adam oraz przyjaciel zespołu i jego nieformalny członek – Radek Nehring, notabene brat perkusisty Eryka. Teksty na demie „Darkmere” są autorstwa Adama, natomiast w repertuarze koncertowym mamy również numery z tekstami Radka. Jest też numer z tekstem i aranżacją Morganne…

Wygląda na to, że jest to ważny aspekt waszej twórczości, a nie tylko dopełnienie warstwy instrumentalnej?

Zgadza się. Gdy szukaliśmy wokalisty, to komponowaliśmy numery tak, aby z jednej strony dobrze brzmiały instrumentalnie (w razie, gdybyśmy nie znaleźli wokalisty) a z drugiej, aby dało się dorzucić ewentualny wokal (okazuje się, że czasem nawet dwa). Teraz, gdy mamy już wokal to komponując myślimy, gdzie lub jaki wokal można powrzucać. Zazwyczaj Adam bez problemu odczytuje nasze intencje i robota idzie w miarę szybko i sprawnie.

Z jakim przyjęciem spotkało się wasze nowe demo? Pojawiły się jakieś propozycje wydania debiutanckiej płyty?

Muszę przyznać, że obawialiśmy się, jak nasz materiał zostanie przyjęty. Okazało się, że niepotrzebnie. Ludziom materiał się spodobał, płytki na koncertach znikają w szybkim tempie – tylko wydawcy brak…

Będziecie rozważać samodzielne wydanie debiutu, jeśli nie otrzymacie żadnej odpowiedniej oferty?

Oczywiście. Przede wszystkim gramy i nagrywamy, bo to sposób na nieśmiertelność. Jeżeli okaże się, że ktoś wyda nasz materiał, to cena za nieśmiertelność będzie niewielka. W innym wypadku my poniesiemy jej koszt – chyba warto, co?

Pewnie, że warto! Rynek zmienia się błyskawicznie, może się okazać, że już za kilka lat nikt nie będzie wydawać płyt, może więc - wzorem innych zespołów - umieścicie materiał do pobrania na waszej stronie, za darmo?

Już w najbliższym czasie tak zrobimy. W erze internetu, powszechnego piractwa zarabiać można równie dobrze grając tylko koncerty. Może jeszcze nie w Polsce (pomijam gwiazdy, ale gdzieś na pewno)

Tylko z drugiej strony, żeby zdecydować się na taki krok trzeba sporo koncertować, żeby mieć środki na istnienie zespołu…

Cóż…nie można zawsze grać za skrzynkę piwa. Chociaż jeżeli tylko to pozostanie, to i tak będziemy nadal grać. Myślenie tylko w kategoriach zarobkowych jest błędem młodych zespołów – my już nie jesteśmy młodzi. Nas walec rzeczywistości już przejechał, dlatego dzielimy czas na pracę, rodzinę i granie. Często z przyjemnością dokładamy do wyjazdowych koncertów, bo liczy się też czas spędzony wspólnie z zespołem.

Myślę, że jest to problem większości młodych zespołów, nie tylko wasz, tym bardziej, że na koncercie wypadacie bardzo dobrze, nawet problemy techniczne nie są w stanie wybić was z rytmu (śmiech).

(Śmiech). Pijesz do Rocka na Bagnie. To było o tyle ironiczne, że gdy wcześniej w wywiadzie mówiłem o tym, czego można obawiać się na takich koncertach, to wymieniłem awarię sprzętu. Rzeczywiście problemy były – dwa razy skończył się prąd, a potem zdeptałem swój kabel i przez pół numeru markowałem grę na basie. Na szczęście obsługa tego koncertu była wyśmienita i bez problemów dokończyliśmy seta.

Rozumiem więc, że spokojnie będziecie robić swoje, koncertując, pracując nad nowym materiałem i wykorzystując każdą szansę rozwoju?

Tak właśnie! Co więcej, w planach już mamy kolejne nagrywanie z całkiem nowym setem. Poza tym, przygotowujemy się do koncertu „Tribute to Dio”, który odbędzie się najprawdopodobniej na przełomie października/listopada w Trójmieście. Zagramy tam na zaproszenie zespołu HateSeed wraz kilkoma wokalistami i mam nadzieję wokalistkami. Tak, że jest co robić, zwłaszcza że urlopy mamy już za sobą.

Życzę więc wam powodzenia i dziękuję za rozmowę!

Dzięki wielkie! Pozdrawiam i zapraszam czytelników do słuchania naszego demo- http://www.myspace.com/darkmereband - no i widzimy się na koncertach!

 

Wojciech Chamryk

Fot. Elżbieta Piasecka Chamryk 

rightslider_001.png rightslider_004.png rightslider_002.png rightslider_005.png rightslider_003.png

Goście

5051128
DzisiajDzisiaj1742
WczorajWczoraj1225
Ten tydzieńTen tydzień4607
Ten miesiącTen miesiąc54779
WszystkieWszystkie5051128
3.141.30.162