Strona wykorzystuje pliki cookies, jeśli wyrażasz zgodę na używanie cookies, zostaną one zapisane w pamięci twojej przeglądarki. W przypadku nie wyrażenia zgody nie jesteśmy w stanie zagwarantować pełnej funkcjonalności strony!

Nowy numer

hmp 89sm

Szukaj na stronie

HMP Poleca

pandemic m

MOTÖRHEAD - Rock ’n’ rollowa chwila trwająca 40 lat

Ian Lemmy Kilmister, lider Motörhead to, ku zaskoczeniu wielu, wciąż żywa legenda rocka.  W dodatku nie odcina kuponów od popularności zdobytej wiele lat temu, tylko wciąż nagrywa takie płyty, jak „The Wörld is Yours” – może nie odkrywcze, ale porywające energią, żywiołowością i radością grania emanującą z każdego dźwięku i słowa. Lemmy nie udaje, nie pozuje, tak jak wielu innych muzyków. On po prostu kocha ten rock and rollowy hałas i pewnie będzie nas nim raczyć jeszczeprzez długie lata. Szkoda tylko, że okazał się niezwykle lakoniczny, kiedy już pojawiła się możliwość  rozmowy… Ale taki to już widocznie nasz pech: albo dostajemy rozmowę z perkusistą Motörów, kiedy jest już umówiony wywiad z Lemmym, w końcu do niego nie dochodzi (pozdrawiamy „organizatorów” HunterFest 2009), a kiedy uda się już dograć wywiad z liderem grupy, Lemmy wychodzi  na milczka ważącego każde słowo.

HMP: Jaka jest twoja recepta na długowieczność? Wielu dużo młodszych muzyków może tylko pomarzyć o nagraniu tak energetycznego albumu, jak „The Wörld is Yours”.

Lemmy: To jest to, czym się zajmujemy. Jesteśmy muzykami i powinniśmy wydawać płyty i grać muzykę tak długo, jak tylko fani będą tego chcieć. Jeśli nie będą kupować albumów i przychodzić na nasze koncerty to nagrywanie nie będzie miało wtedy już sensu i przestaniemy się tym zajmować.

Pracowaliście nad tą płytą jak zwykle? Bez nagrań demo, ty napisałeś teksty, koledzy muzykę, po czym wspólnie poskładaliście to wszystko w jedną całość?

Pracowaliśmy jak zawsze. Najpierw nagraliśmy ścieżki perkusji, potem gitary i basu, a na samym końcu wokale. To typowa płyta Motörhead. Kilka czadów, parę wolniejszych kawałków. Jest w porządku, ma dobrego kopa.
 
Jak dobieracie utwory na płytę? Wybieracie je z większej ilości propozycji, czy też przerywacie pisanie, kiedy macie już wystarczającą ilość kawałków?

Po prostu piszemy kawałki na płytę, nie mamy żadnych nadwyżek. To sprawia, że nie musimy nad niczym debatować, kłócić się i odrzucać piosenek. Mamy ich dokładnie wyliczoną liczbę.
 
Co sprawiło, że ponownie zatrudniliście Camerona Webba? Tym razem też wniósł coś nowego, zaproponował jakieś ciekawe rozwiązania, które wykorzystaliście?

Zatrudniliśmy go, bo lubimy sposób, w jaki pracuje i wie, czego od niego oczekujemy i jak się z nami obchodzić.

W „Rock ‘n’ Roll Music” śpiewasz: „Rock ‘n’ roll music is a true religion” – wiadomo, że bez Presleya, Little Richarda, Carla Perkinsa czy Jerry’ego Lee Lewisa nie byłoby innych, cięższych odmian rocka. Myślisz jednak, że to przesłanie dociera do najmłodszych fanów rocka, wychowanych na internecie i plikach MP3?

Mam taką nadzieję. Muzyka to indywidualny wybór, dopasowany do gustów. Jeśli cię ona interesuje, zawsze możesz sprawdzić jakieś starsze kawałki, nie tylko nowości. To jest właśnie ta dobra strona internetu – wszystko jest dostępne

Czytałem, że wasze nowe utwory sprawdziły się już bardzo dobrze na koncertach? Ponoć publiczność przyjmuje je bardzo dobrze.

To prawda, są bardzo dobrze przyjmowane. Zaczęliśmy je grać podczas zimowej trasy. Ludzie od razu podchwycili teksty i dobrze się przy nich bawili.

Co jest dla ciebie największą frajdą, związaną z tą długą karierą? Nagrywanie płyt, koncerty, podróże, poznawanie nowych ludzi, w tym tych z pierwszych stron gazet, czy może coś zupełnie innego?

To po prostu moje życie. Nagrywam muzykę, a potem ruszam w trasę – to jest cała frajda, albo praca, w zależności od kąta widzenia. Przeżyłem wiele wspaniałych chwil. Moje życie to jedna, długa, niekończąca się rock ’n’ rollowa chwila.

W 1971 roku dołączyłeś do Hawkwind. Zdobyłeś z tym zespołem sławę i popularność, nie tylko dzięki albumom i koncertom, ale singlowemu przebojowi „Silver Machine”. Jednak koledzy nie postąpili wobec ciebie fair, usuwając cię z zespołu za branie narkotyków – chociaż sami nie byli czyści. Co myślisz i czujesz teraz, kiedy widzisz lub słyszysz Hawkwind?

Słuchaj, to było 40 lat temu. Jestem już trochę zmęczony tymi pytaniami. Motörhead istnieje już od 36 lat. O czym my w ogóle rozmawiamy?

„The Wörld is Yours” to, nie licząc zawierającego materiał archiwalny „On Parole”, 20 studyjny album Motörhead. Czy w swoich najśmielszych snach spodziewałeś się, że wasza kariera potrwa tyle lat?

Nie. Kiedy zaczynasz, nie wiesz, jak długo to wszystko potrwa, nie wiesz nawet, czy w ogóle odniesiesz jakikolwiek sukces. Grasz, bo to sprawia ci przyjemność i jest to twoja praca. Wiele osób uważa, że zatrzymaliśmy swój rozwój na „Ace Of Spades”, i jest to zajebiście głupi pogląd.

Kiedy myślę rock’n’roll, myślę Lemmy – i to nie tylko moja opinia. Jesteś żywą legend rocka. Jak się z tym czujesz? Czujesz swego rodzaju presję?

Nigdy nie miałem prawa wyboru, czy chcę być legendą. Ludzie przypięli mi taką łatkę i tak już zostało. Jak się z tym czuję? Jestem taki sam, nic się nie zmieniło.

Po tylu szalonych sytuacjach w twoim życiu, ale i po tylu problemach, czy jest dalej coś, co może cię zaskoczyć?

Może? Jak to się stanie, będę wiedział, że to właśnie to.

Czy istnieją jacyś wykonawcy, z którymi chciałbyś jeszcze zagrać?

Jestem szczęśliwy z Motörhead.

Dalej masz jakieś marzenia, czy wszystkie już zrealizowałeś i czujesz się spełniony?

Chciałbym zagrać w Chinach, Indiach i Afryce. W dalszym ciągu zostało wiele miejsc do zdobycia. Z poprzednim albumem – „Motörizer”, dotarliśmy po raz pierwszy w naszej historii do American Top 100, więc w dalszym ciągu są takie rzeczy (śmiech).

Jesteś gwiazdą rocka, dlaczego więc mieszkasz w małym mieszkanku, a nie w wielkim domu, czy apartamencie?

Nie czuję się gwiazdą rocka. Mieszkam w miejscu, które spełnia moje potrzeby. Nic ponad to nie jest mi potrzebne.

Z pewność widziałeś film “Lemmy” – dokument o twoim życiu. Co o nim sądzisz? Możesz mi opowiedzieć o jego realizacji?

Ci goście zbliżyli się do mnie, usiedliśmy i pogadaliśmy od serca. Miałem poczucie, że nie są tu tylko dla pieniędzy i postanowiłem dać im szansę. Efekt jest niezły, to nic, czego miałbym się później wstydzić.

Interesujesz się II wojną światową. Jaki jest twój stosunek do faszyzmu? 

To był najmroczniejszy czas w europejskiej historii, zwłaszcza w historii Niemiec. Mamy wszyscy nadzieję, że coś tak okropnego już nigdy nie będzie miało miejsca - musimy do tego przyłożyć wszelkich starań.

Pojawicie się ponownie w Polsce – będziecie jedną z gwiazd, obok Iron Maiden, polskiej edycji festiwalu Sonisphere. Jakie masz oczekiwania przed tym koncertem?

Skopiemy parę tyłków, zagramy mocno i energetycznie, licząc na to, że publiczności się to spodoba. Polska zawsze ciepło nas przyjmuje i to świetne grać przed prawdziwymi fanami rocka, jakimi jesteście.

 

Wojciech Chamryk, Robert Skowroński

rightslider_005.png rightslider_004.png rightslider_002.png rightslider_001.png rightslider_003.png

Goście

5032501
DzisiajDzisiaj217
WczorajWczoraj2397
Ten tydzieńTen tydzień7924
Ten miesiącTen miesiąc36152
WszystkieWszystkie5032501
3.16.47.14